Forum GOTHIC MAD Strona Główna GOTHIC MAD
Forum przeniesione na: http://gothickomiksy.pl/index.htm
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ostatnie dni podróży

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC MAD Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wadi
Królewski Żołnież
Królewski Żołnież



Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/6
Skąd: dobre pytanie...

PostWysłany: Pon 11:32, 08 Maj 2006    Temat postu: Ostatnie dni podróży

Ostatnie dni podróży

DZIEŃ 1

Był piękny ciepły dzień a właściwie poranek. Wyszedłem rano z chaty zadowolony, że nic nie trzeba dziś robić. Nagle jeden z piratów powiedział mi bym natychmiast zgłosił się do kapitana. Miał on na imię…chyba tego nikt nie wie mówiło się do niego zawsze „kapitanie”. Maił jednak przydomek jak każdy zresztą nazywał się „ciemno brody”. No, gdy tak szedłem do niego myślałem sobie tylko o tym abym nic nie musiał dziś robić. Wczoraj byłem z chłopakami w kanionie „posprzątać” a dziś kolejne zadanie? Miałem tego dość. Gdy już doszedłem do niego ten powiedział mi
- witaj jak się dziś miewasz
- dobrze kapitanie
-czyli możesz dziś coś zrobić
-ale przecież wczoraj sprzątałem kanion z tych bestii
-co tam parę orków ile ich tam było?
-jak kapitan nie widział to niech się nie odzywa a było ich tam 5
-no było ich tam 5 a ilu chłopaków wziąłeś do pomocy?
-no nas wszystkich było chyba ze 20
-no, więc widzisz, czyli pasuje dziś coś zrobić
Już nie miałem siły się z nim kłócić i postanowiłem ulec
-dobrze kapitanie, więc co mam zrobić?
-zbieraj ludzi wypływamy w morze
Ja w pełni zadowolony odsalutowałem i poszedłem po chłopaków. Ci też zadowoleni szybko zebrali się na plaży i czekali na dalsze rozkazy. Gdy kapitan wyszedł ze swojej chaty powiedział
-do łodzi i na statek!
I wszyscy rozeszli się do swoich łajb, po czym popłynęli na statek. Nasz statek był naprawdę ogromny mógł pomieścić prawie 500 osób i około 3000 bagażu. Nasza załoga liczyła 420 chłopa. Każdy miał jakieś zajęcie na statku. Przed wypływam musieliśmy wszystko dokładnie sprawdzić i ustalić jakiś plan. No cóż nasz łajba była w doskonałym stanie mieliśmy wiele prochu armatniego pełno żywności niczego więcej nam nie było trzeba do szczęścia jak tylko dobrego statku kupieckiego na drodze. Noi wypłynęliśmy. Gdy żagle nabrały wiatru kapitan i jego 4 oficerów udali się do kajuty gdzie obmyślali plan działania. Ja postanowiłem wyjść na bocianie gniazdo i obserwować okolice. Po dwóch godzinach z kajuty wyszedł kapitan i krzyknął
-wszyscy do mnie!
Ja o mało nie spadłem z góry tak się śpieszyłem. Gdy wszyscy zabrali się na pokładzie jedne z oficerów Den zaczął wyjaśniać plan
-posłuchajcie o ile mamy dokładne dane za 4 dni powinniśmy dopłynąć na szlak kupiecki między dwoma królestwami. Wiemy również, że jest już 4 lipca, więc właśnie dziś powinny ruszyć statki kupieckie. Jeżeli się sprężymy i przygotujemy wszystko możemy zdążyć na ostatni statek, który będzie wiózł wiele żywności i różnych dupereli. Panowie nie wiem, dlaczego jeszcze tu stoicie. Do roboty!
I właśnie tym okrzykiem zakończył się apel dotyczący naszego planu. Siedzenie na maszcie mi się już trochę znudziło, więc postanowiłem iść pod pokład i przygotować działa. Nasze działa to kolumbryny 24 zasięg takich dział był po prostu zabójczy a i siła też nie była gorsza. Na pokładzie trwał trening grup abordażowych. Trenowało ich 2 oficerów, którzy byli zdecydowanie najlepsi w machaniu różnego rodzaju oręża. Postanowiłem dołączyć do nich gdyż wiedziałem, że walka będzie nie unikniona. Po 3 godzinach machania bronią prawie padłem ze zmęczenia. Robiło się późno postanowiłem zejść pod pokład gdzie znajdowała się nasza taka mini tawerna i tam się posilić. Siedziało nas tam ze 30 i w tym momencie raczej nikt nie myślał o tym, że będziemy musieli walczyć. Zresztą, co to za walka zabrać, co nasze i spadać do domu. Gdy już się najadłem i napoiłem poszedłem spać.

DZIEŃ 2
-wstawaj to nie hotel
-kurcze Den daj mi trochę pospać
I z uśmiechem zacząłem ten dzień gdyż Den obudził mnie dla żartów a był to mój dobry kolega. Gdy już się ubrałem i wsadziłem za pas broń wyszedłem na pokład. Znaczy się nie wyszedłem, ponieważ strasznie padało. Jak widziałem nikt nie wyszedł chyba nikt nie chciał zmoknąć ale raczej każdy wiedział że kapitan będzie zły gdy zobaczy że zaniedbujemy swoje obowiązki. I stało się nagle z jednych drzwi wyszedł kapitan i zobaczywszy to krzyknął
-do roboty bałwany chcecie by deszcz odebrał wam pieniądze!
Nagle wszyscy ruszyli do roboty tyle tylko, że ja nie miałem, co robić i tak spokojnie zleciał mi ten dzień.

DZIEŃ 3

Wstałem dość późno, ponieważ poprzedniego dnia trochę zabalowałem dłużej w naszej tawernie. Wychodząc z kajuty myślałem tylko niech mnie nie zauważy kapitan. Udało mi się. Wyszedłem na pokład pogoda była niepewna. Poszedłem do kapitana, ponieważ chciał mnie widzieć a ja, że trochę zaspałem przyszedłem do niego trochę później. On siedział na swoim wielkim krześle przy biurku, na którym znajdowały się rożne mapy. Zapytałem się
-chciał mnie pan widzieć
-tak jak wiesz jutro wpływamy na szlak kupiecki, więc weź paru chłopaków i przygotuj działa i armaty wiem, że się przydadzą
Ten lekko się uśmiechnął a ja poszedłem do mojej roboty. Wziąłem ze sobą 20 facetów i poszedłem czyścić armaty przynosić kule pod nie i takie tam zajęcia. Mieliśmy 300 dział i każde trzeba było dokładnie zaopatrzyć i wyczyścić. Skończyłem robotę około godziny 19 wieczór nie mając na nic siły poszedłem spać.

DZIEŃ 4

Już o 7 rano byłem na nogach na pokładzie. Większość załogi jeszcze spała, ale ja jakoś nie mogłem. Czułem, że stanie się coś złego. Wyszedłem na bocianie gniazdo i zacząłem czekać aż z mgły wyjawi się kupiecki okręt. Siedziałem tak chyba ze 3 godziny, gdy nagle coś zauważyłem. Z mgły zaczął wyjawiać się statek.
-wszyscy na stanowiska – krzyknął kapitan i cała załoga rozbiegła się do swoich zajęć. Czekali tylko na to, co dalej powie kapitan.
-spuścić żagle!
I nasz statek nabrał wtedy prędkości i zaczęliśmy pościg. Mieliśmy statek szybszy, więc z każdą minutą przybliżaliśmy się do kupczyka. Nagle padł sygnał
-ładować armaty kulamy łańcuchowymi.
I nagle w lewej burty wysunęło się 135 dział załadowanych kulami łańcuchowymi, które jak wiadomo służyły do rozwalania żagli wrogiej jednostki. I nagle padł okrzyk
-PAL!
I 135 dział nagle odpaliło, po czym prawie doszczętnie zniszczyło żagle. Ten prawie bez żagli stanął w bezruchu a my podpłynęliśmy pod niego i zaczął się abordaż. Prawie 200 naszych ludzi wpadło na statek wroga zabijając wszystkich, którzy stawiali opór. Zaledwie 10 min później statek był nasz i zaczęliśmy zabierać towary. Już po wszystkim wieczór naszej tawernie zeszli się wszyscy 415 ludzi, ponieważ kapitan i oficerowie poszli do swoich kajut a my świętowaliśmy zwycięstwo. Nagle usłyszeliśmy strzał i jedna z kul wpadła nam do środka wszyscy wybiegli na pokład i zobaczyli 10 orkowych okrętów, które zaczęły w nas strzelać. Ludzie pobiegli do dział i też odpowiedzieli ogniem, ale to było za mało ci nas okrążyli i podpływali pod nas. Kule latały w powietrzu jak ziarno w młynie a my byliśmy samym środku. Nasz statek maił już wiele dziur i myśleliśmy, że zatoniemy, ale nie nagle orkowie wbiegli na nasz okręt i zaczęła się walka. Biłem się ile sił w rękach ale ich było za wielu. Widziałem jak członkowie moje załogi umierają, ale ja jeszcze bardziej walczyłem nagle dostałem od jakiegoś orka młotkiem w głowę i upadłem na ziemię. Tyle zapamiętałem z naszej wojny. Gdy się ocknąłem wokół mnie było chyba z 10 paladynów i myślałem, że jestem w niebie razem z zasłużonymi paladynami. Myliłem się byłem na królewskim okręcie gdzie oni się mną zajmowali. Nie miałem siły nawet palcem ruszyć a co tu mówić o ucieczce. Obudziwszy się w nocy przez zły koszmar zapytałem się jednego z paladynów, który mnie pilnował ilu z nas przeżyło on mi na to, że jestem ja i jeszcze 4 osoby, które przeżyły reszta zginęła.
-a, co z orkami
-jeśli masz siły to mogę cię zaprowadzić na pokład i coś pokazać.
-dobrze chodźmy
Ja ledwo stojąc na nogach wyszedłem na pokład i zauważyłem chyba z 7 okrętów wojennych
-i, co teraz rozumiesz
-jak to? skąd się tu wzięliście?
-śledziliśmy was i gdy zauważyliśmy, że abordujecie statek kupiecki podpływaliśmy do was, ale orkowie nas uprzedzili i tak oto pozbyliśmy się orków.
Ja już nie mając siły do rozmów poszedłem za paladynem, który wsadził mnie do lochu i tam miałem łóżko, na którym maiłem odpoczywać. To była najgorsza wyprawa w moim życiu. W jednym dniu straciłem ponad 400 przyjaciół. Gdy dopłynęliśmy do brzegu zostałem wtrącony do lochu gdzie miałem tam gnić do końca życia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czesiu
Administrator
Administrator



Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Białogard

PostWysłany: Pon 14:22, 08 Maj 2006    Temat postu:

Opowiadanko całkiem całkiem, ale dużo się powtarzałeś. Możesz napisać dalszą część bo czuje trochę nie dosyt. Dobrze opowiedziane, ale trochę za krótkie, ale i tak dobre...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC MAD Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin